Połowa lata i sezon letni w pełni. Kwiatki przekwitają, konary drzew łamią się pod wpływem wyjątkowego urodzaju owoców. Na bieżąco jakoś je zagospodarowywuję, ale mając na uwadze, że nie bardzo dżemiki ma kto jeść więc dzielę się tymi dobrami natury. Jedyny owocowy tegoroczny wyrób bulka sobie w butli. To winko z wiśni. Właśnie był pierwszy zlew no i nie powiem całkiem, całkiem....
a takie widoki to wspomnienie:
i jeszcze jeden
moje ulubione goździki brodate, rozsiewam je wszędzie. Tutaj pod stodołą.
Dużo się dzieje zwłaszcza za oknem. W tym roku postawiałam na zewnętrzne prace. Droga już jest to teraz kolej na remont domku. Remont to może za duże słowo, pewnie raczej tu pasuje lifting czyli delikatne doprowadzenie domku do miłego wyglądu. A przy tym na ile to możliwe we własnym zakresie.
Zakupiłam farby, pędzle, taśmy i do roboty. Te prace malarskie wykonałam osobiście. Na pierwszy rzut poszły okna. Okna nieodmiennie mnie zachwycają , są to stare, jak przystało na wiejski domek okna skrzyniowe. Nigdy nawet do głowy mi nie przyszło aby je wymieniać. Miałam tylko dylemat jak je pomalować tzn na jaki kolor. Jeszcze do niedawna łudziłam się, że będziemy w stanie zrobić nową drewnianą elewację. No ale dałam sobie z tym spokój i od razu lepiej się poczułam. Po porostu zakasałam rękawy i zaczęłam wprowadzać kilka pomysłów w czyn.
Tym sposobem okna zostały białe a futryny, po naradzie rodzinnej uzyskały kolor brązowy.
No i pięknie już jest ale na tym nie koniec. Aby wszystko ładnie się komponowało wymyśliłam na tzw. podmurówce zrobić płotek. Drewno zakupione u stolarza czeka na lekkie frezowanie i malowanie, oczywiście też na brąz. A w międzyczasie odnowiliśmy tą podmurówkę. Mąż został wyposażony w zaprawę tynkarską i doprowadził do jako takiego wyglądu tą część domu. A odbywało się to bardzo zabawnie tzn 1/3 zaprawy na ścianę, 1/3 zaprawy na ziemię i pozostała część na domorosłego tynkarza, ale udało się go jakoś odskrobać.
No i przyszła kolej na mnie. Wapnem wybieliłam całą podmurówkę. Aż w oczy razi. Wapno jest niesamowite. Nie przypuszczałam, że to taki świetny materiał malarski. Jednak nasi prapra dobrze wiedzieli co czynią używając wapna do malowania chałup.
Na efekt końcowy trzeba jeszcze chwilkę poczekać.
jak się chwalić to się chwalić a właściwie to dotyczy mojego męża. Zamontował mi nowy podpatrzony gdzieś w internecie wynalazek ; ekologiczną klimatyzację.
A wygląda ona tak , wewnątrz:
i zewnątrz
Zbieraliśmy butelki po wodzie mineralnej ( czyli ekologia ) troszkę pracy i jest. I to od razu mam 2 w 1 czyli chłodniej i ciemniej , ekologiczna żaluzja . Na te upalne dni super sprawa.
A w wolnych wieczornych chwilach szydełkowanie, genealogia i książka.
I czekam na przyjazd wnuczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz