Mija weekend a ja niestety musiałam obejść się bez Chabaziewa. Powodem tego jest niedyspozycja Argo. Coś mu się stało w lewą tylną łapę, po prostu nie mógł na nią stanąć. Musiałam wezwać weterynarza do domu, bo ze względu na rozmiary i wagę nie było szansy aby go przetransportować do lecznicy.
Zaaplikowany zaszczyk i lekarstwo zrobiły swoje i wygląda na to, że idzie na lepsze.
Ja natomiast , robię czapki dla wnuczek.
Uwielbiam robić zwłaszcza na szydełku. Każda chwila spędzona przed telewizorem musi być uzupełnona moim dzierganiem. Właśnie w Chabaziewie jest ekspozycja moich prac . Okna zdobią wydziergane zazdrostki i firanki a na stołach w domu i w altanie rozścielone są obrusy.
a to jeden z nich
Ciągle wymyślam coś nowego. Obecnie ( oprócz czapek ) na tapecie jest parawan. Stelaż zrobi mi stolarz a wypełnienie robię na szydełku, oczywiście z motywami roślinnymi, które uwielbiam. Będzie trochę nietypowy ale powinien być dekoracyjny. Jeszcze troszkę czasu mi to zajmie z czego bardzo się cieszę, bo mam zajęcie i jakoś do wiosny nie powinnam się nudzić. Po skończeniu pochwalę się nim.
Mam jeszcze jeden pochłaniacz czasu na długie jesienno-zimowe wieczory. Są to puzzle.
Jest to niesamowita sprawa i w życiu bym nie sądziła, że coś takiego może mnie wciągnąć. Wszystko zaczęło się w okresie Świąt Wielkanocnych. Przyjechała córka i kupiła puzzle - 1000 elementów i zaczeła układać. Pomagał jej syn, wnuczki ale niestety Świeta się skończyły córka z wnuczkami pojechała a mi pozostały nieskończone puzzle. Więc zakasałam rękawy i skończyłam je no i stało się............. Zostałam zaopatrzona w 2 zestawy , tym razem 1500 elementów , z którym walczę dzielnie a jeszcze mam 2000 - mam nadzieję, że do wiosny dam radę.
Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuń