Wróciłam już do swojego domu i oczywiście weekend spędziłam w domu na wsi, w Chabaziewie.
Właściwie już prawie wszystkie prace jesienne w ogrodzie zostały wykonane. W ten weekend zajęliśmy się z mężem zabezpieczeniem brzózek przed sarnami. W ubiegłym roku i częściowo na wiosnę roku bieżącego posadziliśmy młode brzozy wzdłuż drogi dojazdowej ( tylko w lecie ) do Chabaziewa.
Ponieważ las jest bardzo blisko a naokoło sporo nieużytków sarny są właściwie stałymi bywalcami. Robią trochę szkód ale z czasem uczymy się jak żyć z nimi w zgodzie.
Zresztą uwielbiam patrzeć na ich piękne sylwetki, jak z zaciekawieniem przyglądają się intruzom i po chwili zaczynają uciekać wielkimi susami w chaszcze.
Spotykam je praktycznie codziennie , bo rano chodzę z psem na około 2 - kilometrowy spacer po polach, łąkach i polnych drogach. Jest to wspaniała pobudka o każdej porze roku. Ponadto daje możliwość obserwacji jak zmienia się świat naokoło w zależności od pory roku. Czasami biorę aparat fotograficzny i robię zdjęcia, zbieram kwiaty, a w tym roku po raz pierwszy natrafiłam na polne pieczarki.
Mój towarzysz spacerów to piękny mastiff angielski o imieniu Argo. Jest z nami już 6 lat, to wspaniały , dostojny , opiekuńczy i kochany pies. Wspomnę jeszcze, że to najmądrzejsze i najukochańsze zwierzę pod słońcem .
Oto on:
Anna Renata
Nunuś!
OdpowiedzUsuńPS: tu Klara
Pozdrowienia od Niuniusia - Argusia
OdpowiedzUsuń