Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

sobota, 20 lutego 2016

Kuchnia - inaczej

Na początku pokażę niespodziankę, jaką rano zastałam.
Oto ona:


Niespodziewanie na kilka godzin przyszła zima do Chabaziewa i taki miałam właśnie widok z okna.
Oczywiście w godzinach popołudniowych śladu po niej nie było, ale zawitła.

Jak wcześniej pisałam kuchnia to moje królestwo. Od razu wyjaśnię, że nie zawsze i nie wszędzie tak bywało. Właśnie w Chabaziewie mam tą przypadłość, że uwielbiam w niej przebywać i nie tylko.
A w związku z tym, że jest to tak ważne miejsce starałam się ją urządzić po swojemu z zachowaniem kiedysiejszego wiejskiego klimatu. Kilka lat przed jej umeblowaniem miałam jej wizję i powoli, bez pośpiechu realizowałam krok po kroku te moje pomysły. Pomysły te na bieżąco ulegały również ewolucji i tak trwa to właściwie cały czas tylko teraz nie dotyczy to już mebli ale raczej detali. Oczywiście moja kuchnia to takie zderzenie starej wizji z nowoczesnością. Jest w niej mnóstwo przedmiotów zakupionych w Ikei ( gdzie bardzo lubię robić zakupy ).
Mówię często o wiejskim klimacie, ale prawdę powiedziawszy ten świat właściwie bezpowrotnie zaginął. To miasto przyszło na wieś i obecne domy niczym się nie różnią od tych miejskich. A w tych domach są miejskie kuchnie, pokoje, łazienki, balkony itd. Jedno co pozostało to tylko kuchnie kaflowe i to u starszych gospodyń i tzw. stojaki ( piece kaflowe w pokojach ) ale tylko w starych drewnianych domach, których jest zresztą już niewiele.

Ale wracając do sedna........... 
Kuchnię kaflową już wcześniej przedstawiłam. Teraz pora na pozostałe wyposażenie.
W wiejskich dawnych kuchniach meblem obowiązkowym było łóżko. Miało ono przeznaczenie raczej funkcjonalne niż dekoracyjne. Po prostu w kuchni zawsze było ciepło więc dlaczego tego nie wykorzystać i tutaj nie spać?  No i u mnie oczywiście jest ale raczej dekoracyjnie, chociaż czasem można i oczy przymknąć. Nabytku tego dokonałam oczywiście w Ikei. Jest piękne, metalowe, stylowe i takie jakie sobie wymyśliłam.

Kolejnym elementem umeblowania jest oczywiście kredens, który kiedyś również był stałym wyposażeniem kuchni. Jest w nim i na nim prawie wszystko co w kuchni być powinno, przynajmniej mojej, tak pod reką.  Pojemniki z cukrem, maką, solą, fasolą, ciecierzycą, suszymi grzybami itd. Jest również kilka słoiczków przetworów; m.in. różne konfitury np. z pigwy, wiśni, jabłek, chutney domowej roboty, polskie kapary. A wewnątrz zestaw różnych naczyń. Przeróżne talerze, talerzyki, miski, półmiski, szklanki, kubki i wiele innych koniecznych rzeczy. Jeszcze mam jedno dziwne skrzywienie. Ponieważ jak już niejednokrotnie wspominałam bardzo pobają mi się kwiatowe wzory i lubię starocie a tam jest tego raczej pod dostatkiem więc wpadłam na pomysł aby nie kupować kompletnych serwisów czy też jak to jest przyjęte ( albo było? ) po 6 sztuk naczyń tego samego rodzaju. Kupuję jedną - dwie sztuki i częściej mam radość z kupowania a u mnie jest kolorowo i wesoło.   
U mnie ta mała spiżarnia wygląda tak:
   cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz