Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

niedziela, 12 czerwca 2016

Super było ...........

Minął kolejny tydzień i to jak szybko. Niecierpiliwe czekałam jego końca bo................

Tym razem na weekend przyjechała moja córka. Uwielbiam takie chwile kiedy mam wszystkie moje dzieci u siebie. Że mogę się nimi zaopiekować ( choć tego nie potrzebują ) i chociaż kulinarnie mogę je porozpieszczać. Syn Michał jest co prawda na codzień, jednak w takich momentach jest częstszym gościem w rodzinnym domu i te pobyty są zdecydowanie dłuższe. Ma to również zastosowanie do przyjazdu wnuczek, które uwielbia zresztą z wzajemnoscią. Natomiast przyjazd Beatki to święto. Zdarza się ono zaledwie kilka razy do roku i zawsze z radością czekam na kolejny raz.
Czasami przychodzą mi refleksje, jakie te moje dzieci są już dorosłe i samodzielne kiedy to się stało? Jak ten czas szybko przeleciał. Duma mnie rozpiera jak na nie patrzę, jak coś szepczą, śmieją się, są takie młode, piękne, wspaniałe i kochane.

Jak zawsze przed przyjazdem Beatki biorę się za gotowanie Jej ulubionych dań. A są to takie właściwie stałe dyżurne  potrawy, które są jakby trzonem moich poczynań kulinarnych ; barszcz ukraiński, fasolka po bretońsku i koniecznie kotlety z piersi kurczaka a do tego ziemiaczki i buraczki w śmietanie.  

 Przy okazji zostałam, można powiedzieć obsypana kwiatami. Nic nie sprawia mi takiej przyjemności ( oprócz w/w ) jak otrzymywanie kwiatów a co ważne doniczkowych a zwłaszcza jak sobie sama wybiorę, choć niespodzianki też są super.  Tym razem są to kwiaty ogrodowe, oczywiście do Chabaziewa. Doniczkowe przy odpowiedniej pielęgnacji cieszą oko i wywołują wspomienia przez długie lata.

A są to trzy piękne hortensje ( dwie niebieskie, jedna czerwona ) i trzy róże ( dwie rabatowe; czerwona i herbaciana ) i jedna prawdziwa piękność prześlicznie pachnąca z odmiany Poulsena w kolorze czerwonym ).
Zapakowane czekają na wycieczkę do miejsca przeznaczenia czyli do Chabaziewa.

No i czeka mnie znów kombinowanie gdzie je posadzić. Zgodnie z zasadą, o której wcześniej wspominałam, że najpierw kupuję ( tym razem dostaję ) a później kombinuję. Ale lubię ten stan, mogę tak nawet codziennie.

I przyszedł koniec weekendu, czyli niedziela i czas pożegnań. Co dobre szybko się kończy.
Beatka pojechała i właśnie dojeżdrza do swojego domu.

Pożegnałam również moją siostrę, która także siedzi już na walizkach.
Po naszych spotkaniach otrzymałam dużo materiału, który będzie wykorzystany do moich poszukiwań genealogicznych. Jest to stary album ze zdjęciami, który był kiedyś w posiadaniu naszych dziadków.
Niesamowite wrażenie, bo właśnie dzisiaj poznałam moich pradziadków. Jest tam również dużo innych osób, które będę starała się zidentyfikować i wykorzystać ich podobizny do mojego finalnego opracowania. Coś wspaniałego i eksytującego.

to fragment rodzinnej historii:




 

1 komentarz: