Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

niedziela, 14 sierpnia 2016

Zapraszam do Chabaziewa cz 2


Jak zawsze nasz Argon jest czujny, uważny i obserwujący co też dzieje się wokoło i jest jedyną w swoim rodzaju ozdobą Chabaziewa, prawda?



Wszystko ogarnia swoim wzrokiem i co bardzo istotne, nie jest przekupny. Nie ważne czy kogoś zna czy nie, zawsze daje znać, że ktoś się zbliża i czeka na naszą reakcję. Miłych i przyjaznych gości zawsze wita z radością. Ale o tym w kolejnym poście.

Ale kontynuując wycieczkę po Chabaziewie;
Tak jak nieraz wspominałam kwiaty są moją ulubioną ozdobą i wszystko co się da służy za kwietnik.

Jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch starych sieczkarni, które zostały przeze mnie wyczyszczone, odmalowane i tchnięte nowym życiem co prawda innym niż wynika to z definicji. Ich obecne przeznaczenie to ozdoba, zasłużyły przecież na emeryturę. I znalazły swoje miejsce w ogrodzie.

Jedna stoi przy wierzbowej bramie, która prowadzi poza ogrodzenie. Wierzba została posadzona kilka lat temu właśnie aby utworzyć łukowatą, żywą bramę. Co kilka lat na wiosnę dość mocno ją przycinamy.
Na zdjęciu przy jednej odnodze bramy w dość zacienionym zakątku ogrodu ustawiona jest sieczkarnia otoczona kwiatami; z tyłu datura, na sieczkarni różowa, wisząca pelargonia o obok w starym, dziurawym garnku rośnie przezimowana fuksja.  Różowe odcienie kwiatów rozjaśniają ten zielony zakątek.


Druga sieczkarnia jest po przeciwnej stronie ogrodu, również ukryta w zieleni ale jest to słoneczne stanowisko. Tło tworzą dwa krzewy, niestety już nie kwitnące. Jeden to złotlin obsypany wczesnym latem mnóstwem żółtych kwiatów podobnych do pełnych różyczek. Drugi to tawuła wierzbolistna, która również zakończyła już kwitnienie a jej kwiaty to różowe wiechy, które są zakończeniem każdej gałęzi.
Na kole sieczkarni powiesiłam kwietnik z czerwoną pelargonią wiszącą.


Kolejny kwietnik to wyszperany na złomie stary rower. Z zaciekawieniem przyglądano mi się podczas tej wydobywczej czynności. Nie zważając na nic zapakowałam rower na przyczepkę i szczęśliwa dotarłam do Chabaziewa. Kolejna moja czynność to czyszczenie, malowanie i kwietnik gotowy. Oparty o płot wśród kwiatów znalazł w tym roku swoje miejsce ( w ubiegłym było inne ). Do kierownicy przymocowałam wiklinowy kosz z kwiatami. I tym sposobem uzyskałam kolejne urocze miejsce.


A na starym, trochę stylowym stoliku ustawiłam kwiaty a biały porcelanowy dzbanuszek dopełnia całości.
Tłem jest wiecznie zielona laurowiśnia i dalej właśnie kwitnący na liliowo hibiskus.


 Tuż przy jednym z wejść tzw. kuchennym, najczęściej używanym wita przybywających do Chabaziewa  niewielki ogródek. Tutaj to już istny misz masz różnokolorowych kwiatów z malwami na czele.
O ścianę domu oparłam stary drewniany płot, który stwarza ciekawy sielski klimat a pomiedzy kwiatami znalazły miejsce stare, zdobyczne drewniane kanki, niewielkie beczki no i oczywiście krasnalki.



I na koniec zjawisko, które nawiedziło Chabaziewo:

cdn

1 komentarz: