Chyba zmierzam już do końca z tegorocznymi przetworami. Po pierwsze nie mam już gdzie ich składać , po drugie, chyba wyczerpał się już katalog dojrzewających warzyw a po trzecie dość już mam słoikowania. Tak, że definitywnie koniec!!!!
Przez dwa kolejne weekendy zajmowałam się m.in właśnie buraczanymi przetworami. Podobnie jak inne plony, buraki mam ekologiczne czyli prosto ze wsi od najbliższych sąsiadek.
Kilka takich koszyków buraków wylądowało w słoikach:
Na początek rada ułatwiająca pracę z burakami, bo do wszystkich poniższych przepisów należy je najpierw ugotować. Aby dobrze się obierały po ugotowaniu zalewam je dużą ilością zimnej wody.
Pozostawiam do całkowitego wystygnięcia ( najczęściej na noc ) i nawet nie potrzeba noża wystarczy je palcami ściskać a skórka sama odchodzi.
1. Co roku robię sałatkę z buraków, teraz kombinowałam tak aby dodać cukinię, która w tym roku obrodziła i mam jej pod dostatkiemi. Przepis znalazłam w Przetworach siostry Anastazji.
Była już pokosztowana więc śmiało mogę ją polecić. Bardzo fajny dodatek do drugiego dania.
A nazywa się : Buraczki czerwone z cukinią :
proporcje składników :
- po 3 kg buraków i cukini,
- 1 kg cebuli,
- 1/2 kg papryki
Ugotowane buraki i cukinię zetrzeć na tarce lub innym przyrządzie rozdrabniajacym. Cebulę i paprykę drobno pokroić. Cukinię i cebulę ( w osobnych naczyniach ) posolić i odstawić.
W międzyczasie przygotować zalewę:
- 2 szklanki wody ( lub pół na pół woda z olejem ),
- 1 szklanka octu,
- 3 łyżeczki soli ,
- 3 łyżki cukru,
- kilka ziaren ziela angielskiego, pieprzu i listków laurowych.
Składniki zagotować i dodać buraki, paprykę i odciśniętą cebulę i cukinię.
Razem gotować ok 20 min. Przełożyć do słoików i pasteryzować 10 min.
2. Ulubiony dodatek do obiadu mojego męża to buraczki marynowane. Do tego potrzebne są malutkie buraczki, chociaż i większe można pokroić.
Buraczków dowolna ilość.
Zalewa;
- 3 szklanki wody,
- 1 szklanka octu,
- 5 łyżek cukru ( można zwiększyć lub zmniejszyć do smaku ),
- 11/2 yżeczki soli.
- liść laurowy i zielę angielskie.
Obrane buraczki włożyć do słoików i zalać zagotowaną zalewą. Pasteryzować 15 min. I gotowe.
A to te pyszności już w słoikach:
Jeszcze jeden przepis na buraczki ale trochę z innym przeznaczeniem. I zrobić go należy trochę wcześniej bo potrzebna jest botwina. Jest to pyszny dodatek do zupy - barszczu. Np w zimie czy na wiosnę będzie wyśmienicie smakować, bo dojdzie jeszcze tęsknota za latem.
Botwinka do barszczu:
- 3 pęczki botwinki,
- pęczek koperku
i zalewa:
- 1 l wody,
- 1 szklanka octu,
- 3/4 szklanki cukru,
- 1/4 szklanki soli
Botwinkę oczyszczamy. Buraczki ( surowe ) obieramy i wraz z łodygami i liśćmi drobno kroimy.
Koperek kroimy.
Przygotowujemy zalewę czyli zagotowujemy. Botwinkę z koperkiem wkładamy do słoików i zalewamy zalewą. Pasteryzujemy ok 30 min.
Jest fantastyczna, nie potrzeba już żadnego koncentratu i smakuje wybornie.
A za oknem piękna pogoda, można by rzec że mamy lato tej jesieni. Ale już powolutku zaczynają pojawiać się jesienne kolory. Ta gałązka to oczar, którego liście zaczynają się pięknie przebarwiać:
Ale żeby nie poddać się jeszcze jesiennym nastrojom to za oknem mam również całkiem letnie widoki;
I trochę z innej beczki; W parkach , skwerach można natknąć się na spadające z drzew kasztany.
Od roku ubiegłego zbieram je i wykorzystuję jako straszak na tzw. mole kuchenne, to takie małe istoty, które w mące,
kaszach czy bułce tartej lubią robić nieapetyczne pajęczynki. W tamtym roku
znalazłam na to receptę i tą receptą są właśnie kasztany. Sprawdziłam i
faktycznie są skuteczne. Zebrane kasztany wkładam do półki z tymi
produktami lub do słoików. I mam spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz