Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

niedziela, 30 października 2016

Wszystkiego po trochu

Co dobre szybko się kończy ale akumulatory naładowane więc pora w drogę powrotną, znów oczywiście tym samym środkiem lokomocji.

Mój powrót z wojaży, jak zwykle najwięcej radości i to bardzo spontanicznej i bardzo wizualnej sprawił mojemu psiakowi.
Radości było co niemiara. Podskokom, nie było końca. A ta ewolucja w jego wykonaniu ze względu na rozmiary, dość zabawnie wygląda. Trzeba mieć dużo wyobraźni aby sobie wyobrazić jak 80 kg podskakuje. Najpierw przód, potem tył a czasami uda mu się unieść w górę całe ciało i przez moment oderwać się od podłoża. Widok sam w sobie niespotykany.
Tym bardziej jest to niesamowite , że mastiffy w tym nasz Niuniek, stwarzają wrażenie bardzo smutnych psów.
Często jak sobie usiądzie, spuści myślącą część ciała to wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy, mówimy wówczas, że zrobił smutę.

O, prawda, że to taka jedna wielka, kochana, pomarszczona smuta?



czasami to aż żałość bierze jak się na niego patrzy i koniecznie muszę go mocno przytulić.


Wszystko to przez nadmiar skóry, również na pyszczydle, na którym jest mnóstwo '' zmarszczek ''. Nieraz nie mogę się nadziwić, jak one są regularne i identyczne po obu stronach, po prostu cudne!
W tej całej swojej smucie jest psiakiem bardzo, bardzo wrażliwym, przywiązanym, upraszający się o pieszczoty i wogóle wspaniałym.
Więcej o moim Niuńku często pisałam w poprzednich postach  a gównie w : http://kocham-wies.blogspot.com/2016/01/moj-mastiff.html

Bardzo tęsknił za mną przez ten tydzień, stracił apetyt, a czy był smutny ? trudno ocenić, ale pewnie tak po swojemu.  Po około trzech godzinach od mojego przyjazdu, jak doszedł do siebie,  zabrał się za jedzenie co sprawiło mi dużą przyjemność. To coś nowego w jego wykonaniu, bo raczej nie praktykuje dojadania.

No i przeleciał kolejny tydzień w błyskawicznym tępie. Nawet nie wiem co konkretnego robiłam. Na pewno były to raczej typowe prace po tygodniowej nieobecności w domu.

No i weekend a weekend to Chabaziewo za którym zdążyłam się już stęsknić. Teraz to jeszcze nic ale nie wiem jak sobie poradzę z tęsknotą w zimie.

No i zaczęłem kontynuować sprzątanie ogrodu a że to długi weekend więc prace trochę sobie rozłożyłam. Szkoda że mokro, wietrznie i deszczowo bo nie można było palić chabazi, ale może za tydzień?
Znalazłam też czas na kulinarne wydziwianie. Teraz się zaczyna nalepszy okres na takie eksperymenty. Więcej czasu więc będę dużo kombinować, zresztą nie tylko z gotowaniem.

Z tą porą roku przechodzimy , a przynajmniej ja przechodzę na jesienno - zimowe manu.
Na pierwszy rzut idzie zupa z soczewicy:

- opakowanie soczewicy
- 2 marchewki
- 4 ziemniaki
- zupa grochowa rodzinna Winiary
- 3-4 ząbki czosnku
- zielenina

Do garnka wlewam wodę ( 3 litry ) i wkładam wszystkie składniki i gotuję do miękkości. Pod koniec gotowania dodaję zupę Winiary, gotuję 5 min. i dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek i posiekaną zieleninę. I jest pyszna i zdrowa a w smaku taka trochę grochowa.

A na drugie danie na niedzielny obiad zaserwowałam sznycle z indyka, jest to przepis wg.pana Makłowicza.

- pierś z indyka ( 4 sznycle ),
- 1 cebula,
- 10 dkg pieczarek,
- 1 duży dojrzały pomidor,
- 1 płaska łyżka słodkiej papryki w proszku,
- szczypta ostrej papryki,
- 150 ml. kwaśnej smietany,
- pieprz, sól

Na patelni rozgrzewamy olej, doprawione solą i pieprzem sznycle obsmażamy z obu stron na mocnym ogniu. Na pozostałym tłuszczu szkilmy drobno posiekaną cebulę. Wsypujemy papryki i mieszamy. Dodajemy pokrojone pieczarki i dusimy kilka minut aż grzyby puszczą wodę. Wkładamy spowrotem mięso,dodajemy pokrojonego pomidora i dusimy ok 15 min. Na koniec dodajemy śmietanę, zagotowujemy i solimy do smaku. Z ziemiakami jest super a dzisiaj dla odmiany jest z kaszą, fantastyczne danie.

A tak to wyglądało w fazie połączenia wszystkich składników i teraz będzie duszone:





A poza tym dostałam takiego przyspieszenia,że zrobiłam jeszcze schab w 15 min. i ser pleśniowy              ( przepisy w poprzednich postach )
Tak, że weekend uważam za fajnie spędzony, tak w sam raz i praca w ogrodzie i gotowanie no a popołudniami fizyczne leniuchowanie.

A na około taka piękna jesień:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz