Końcem lata a właściwe to już była jesień na wyskolich łodygach pojawiły się żółte kwiaty:
Niestety łodygi były tak wysokie, że się powyginały na wszystkie strony, ale zdobyłam cenne doświadczenie i na przyszły rok wykombinuję jakiś płotek.
A co do zbiorów, mogę powiedzieć że w miarę udały się:
tzn. więcej zebrałam niż posadziłam a jeszcze pozostawiłam część bulw w ziemi. Bulwy są mrozoodporne i myślę, że tym sposobem na rok przyszły plony będą obfitsze.
Skusiłam się na topinambur, znany też pod nazwą słonecznik bulwiasty ze względów dekoracyjnych ale głównie z powodu jego prozdrowotnych właściwości.
Poza tym , że zawiera mnóstwo witamin ( m.in. kwas foliowy ) i minerałów ( potas, fostor, wapń.. ) to wpływa na; obniżenie poziomu cukru we krwi, obniża cholesterol i reguluje ciśnienie krwi i pracę układu pokarmowego. Oczyszcza organizm i jest pomocny podczas odchudzania gdyż zawiera dużo błonnika. Wykazuje działanie przeciwnowotworowe i wspomaga pracę układu nerwowego.
Jego soczyste bulwy podobne z wyglądu do imbiru, przypominają mi w smaku ziarenka słonecznika, ale takie świeże bez żadnych obróbek. Są tacy co znajdują w nim smak lekko orzechowy.
Wszystko wskazuje na to, że warto się z nim zaprzyjaźnić zwłaszcza, że można połaczyć przyjemne, dla oka kwiaty, z pożytecznym dla zdrowia.
Można je spożywać na różne sposoby; ugotowane ( jak ziemniaki ), upieczone, usmażone lub dodane do zupy.
Ja w tym roku ze względu na ograniczony zbiór nie będę eksperymentować zostawię to sobie na rok przyszły. Teraz będzie spożywany bez żadnej obróbki, po prostu surowy do chrupania i jako dodatek do surówek. Niemniej jednak eksperymentalnie część będę suszyć.
Jeszcze troszkę z innej beczki, takiej pogodowej.
Przyjechaliśmy późnym wieczorem w czwartek do Chabaziewa. I po drodze natknęliśmy się na niespodziankę. A mnianowicie podczas wznoszenia się w górę drogi zaczął padać śnieg. Były to co prawda bardzo niewielkie opady, można powiedzieć, że pojedyncze śnieżynki fruwały przy świetle samochodu ale w naszym przypadku było to po raz pierwszy w tym roku. W związku z tym gdzie niegdzie leżała niewielka warstewka tego śnieżnego puchu. Rano udało mi się kilka takich białawych widoków sfotografować:
a potem przyszłedł podobno ostatni w tym roku piękny słoneczny jesienny dzień i wszystko znikło. A teraz z beczki muzyczno - twistowej. Plądrując po FB natrafiłam na retro kawałek ; Let's twist Again. Aż się oczywiście rozczuliłam słuchając go. Kiedyś uwielbiałam tańczyć a tego typu kawałki zaliczały się do moich ulubionych. To były czasy..........................Ale i teraz na poprawę nastroju przy pochmurnej, deszczowej jesiennej aurze można sobie poprawić samopoczucie słuchając pogodnego kawałka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz