Spodobało mi się umuzykalnianie postów, zwłaszcza że co rusz natrafiam na FB na kawałki, o które raczej trudno w normalnym mediowym obiegu.
Teraz padło na;
Glenn Miller Orchedstra - Moonlight Serenadae :
miło posłuchać i się odprężyć.
Siedzę sobie nadal u mojej córki a co robię , nie będę się powtarzać, to co zawsze: http://kocham-wies.blogspot.com/2016/11/troszke-z-powtorki.html
Jest jedna nowość, a mianowicie dopadło mnie jakieś zapalenie ścięgna w stopie czy coś w tym rodzaju. I nie mogę chodzić, ból przeokrutny przy każdej chęci ruszenia choćby palcami. Nie wspominając o chodzeniu. A stało się to na zakupach, dosłownie tak nagle. Ledwie wróciłam do domu. Dobrze, że na zakupy, zwrówno tytaj jak i w Rzeszowie nie ruszam się bez dwukołowego wehikułu.
Bez tego byłoby nieciekawie!
Ok 2 lata temu miałam podobną przypadłość, ale jakoś inaczej to się objawiło. Pochodziłam na zabiegi i do tej pory było super. Ale jak widać, pewnie będzie mnie ta nieprzyjemność dopadać co jakiś czas.
Momentalne zadziałanie spowodowało, że opuchlizna a przede wszystkim ból szybko minęły. Właściwie na drugi dzień byłam już uruchomiona. A te cuda zdziałały ; okłady z zimnej wody a potem sztuczny lód w spraju, Voltaren max i całodniowy relax z nogą do góry. Myślę, że ważne było szybkie zastosowanie tego zestawu specyfików. I jest super!!!
A co poza tym.............?
Wieczorami, córka na jednej kanapie ( pled ) a ja na drugiej ( obrus ) pracowicie i odprężająco spędzamy wspólne relaksujące chwile z szydełkiem w ręku.
To jest pled Beatki, to ten pruty kilka razy ( albo i więcej );
a to mój obrus:
oba dzieła jeszcze niedokończone . Ale jak widać na pierwszy rzut oka nawet w kolorystyce się zgadzamy. Chociaż nie zawsze mamy takie samo zdanie, ale tak powinno być i jest to raczej OK!
No i kochane kocurki wg starszeństwa; bardziej dostojny, senior na górze spogląda na młodzież na dole 😊😊, a obok kanapy na razie puste, czekają na wieczór.
W minionym tygodniu a dokładnie 16 listopada minął rok jak zaczęłam swoją przygodę z blogowaniem.
I dokładnie jestem w tym samym miejscu co rok temu jak to się zaczęło. To znaczy prawie w tym samym ( bo obecnie miejsce w którym wówczas przebywałam jest w remoncie ) ale moje dobre duszki są przy mnie.
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają od czasu do czasu. Mam nadzieję, że da się tutaj znaleźć coś interesującego, ciekawego i być może inspirującego. Sądząc po wejściach na bloga pewnie tak właśnie jest. To właśnie powoduje, że chce mi się pisać i dzielić się moimi bardziej lub mniej szalonymi pomysłami i sposobami spędzenia czasu na emeryturze, zresztą chyba nie tylko.
Jestem wdzięczna mojej wnuczce Klarze, która mnie zaispirowałą i cały czas dzielnie trzyma pieczę nad wizualnym aspektem tego bloga.
Bo ładnie musi być :D
OdpowiedzUsuń