Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

niedziela, 19 lutego 2017

Koniec z jo-jo

Wspaniały tydzień, a zwłaszcza dzień 16 luty. W tym dniu minął miesiąc zmiany codziennej mojej diety co akurat natura połączyła ze znacznym spadkiem sadełka. I to dość konkretnym, bo 7,5 kg. A wszystko to stało się właściwie przez przypadek, szczęśliwy przypadek.

Jak już niejednokrotnie pisałam, szczególnie wiosną biorę się ostro za siebie aby być w miarę sprawna i ogarnąć Chabaziewo. W tym roku, jeszcze w grudniu dość zaniepokoiła mnie moja waga. Co roku większa od poprzedniego pomimo wiosennych wysiłków odchudzających. A te wysiłki to stosowanie przeróżnych paskudnych, głodowych, monotonnych diet gdzie spadło jakieś 2 kilo a potem uaktywniał się jo-jo i jakoś wszystko wracało z nawiązką i to w zastraszającym tempie.

I zdarzył się cud. Na FB nagle pokazała mi się ZUPOMANIA. Będąc przekonana, że znajdę tam przepisy na zupy ( które bardzo lubię ) wpisałam się w poczet członków. W miarę czytania postów zorientowałam się, że zupy i przepisy jak najbardziej ale przyświeca temu pewien niesamowity cel. A mianowicie jest to dieta powodująca pobudzenie metabolizmu właśnie zupkami. Czytając dalej widzę, że dziewczyny i chłopaki fantastycznie się ze sobą komunikują, podtrzymują się w całym przedsięwzięciu i co najważniejsze niesamowicie chudną. A więc po dwutygodniowym czytaniu decyzja zapadła. Wchodzę w to, no i tak minął właśnie miesiąc ale na tym nie koniec. Zupkuję nadal. Super się czuję, energia mnie rozpiera, nic mnie nie opina, wszędzie czuję luzy, po prostu jest fantastycznie. Już na dzień dzisiejszy wchodzę w ciuchy dwa rozmiary mniejsze. A co najważniejsze podnoszę się bez problemu, bez żadnych podpórek itp co jest szczególnie ważne a wcześniej nie było takie oczywiste. Bo jak tu sadzić kwiatki jak problem z udźwignięciem zadka 😉


W tym przypływie energii wzięłam się za przesadzanie pelargonii, które rozpoczęły już okres wegetacji. Poprzycinałam, dałam nową ziemię i zrobiłam kilka nowych sadzonek:


Tak, że tym sposobem sezon został rozpoczęty.


A miejsce na pięknie kwitnące i mało wymagające kwiaty już czeka, oczywiście w altanie:


A więcej o pelargoniach i nie tylko tutaj: http://kocham-wies.blogspot.com/2016/03/moje-pelargonie.html

I tak sobie też rozmyślam, jaka będzie wiosna, czy już przyjdzie, czy będzie cieplutko bo już strasznie się stęskniłam za grzebaniem w ziemi. Jakie będzie lato?

I w przypływie tych rozmyślań natknęłam się na kilka przysłów, a nóż coś rozjaśnią???

By nie dokuczał luty, pal w kominie i miej kożuch suty.
Kiedy w lutym tajanie, szykuj chłopie sanie.
W lutym mróz i śnieg stały czynią w lecie upał trwały.

No i nic nie wiem. Tajanie jest, mróz był głównie nocami a opadów raczej niewiele zwłaszcza śniegu w to miejsce padał sobie deszczyk. Więc jak?  mi przynajmniej nic się nie rozjaśniło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz