Rozpoczęłam, można powiedzieć sezon wiosenny również w Chabaziewie. W tygodniu poprzednim zajęłam się przyszłymi kwiatami czyli przechowanymi bulwami begonii w Rzeszowie. Przesadziłam i poszczepiłam pelargonie. A w ten weekend poszalałam na wsi.
Wreszcie po prawie miesięcznej przerwie zawitaliśmy w Chabaziewie. Ja oczywiście stęskniona zabrałam się ochoczo do pracy. Z piwnicy wydarłam bulwy przechowywanych kwiatów. Po wstępnej segregacji czekają aż przywiozę ziemię, jakby na wsi było jej mało 😅
Mąż w tym czasie szalał po stodole, a dokładniej, trochę ją porządkował i
ciął drewno na opał.
Co roku pilnuję aby na jesień zaopatrzyć się w ziemię ogrodniczą a w roku ubiegłym nawaliłam, zaskoczyła mnie po prostu zima, tak że dalie które podpędzam w domu muszą chwileczkę poczekać. Mieczyki z kolei będą sadzone do ziemi na przełomie kwietnia - maja w zależności od pogody.
W poczuciu zbliżającej się wiosny, przy okazji robienia standardowych zakupów, oczywiście targam do domu nasiona i bulwy. A ponieważ są one właściwie w każdym sklepie, tak że rośnie sobie dość spory zapasik, którym obdzielam również sąsiadkę. A za to mam świeże, ekologiczne warzywka w lecie. Super spółka.
Mam już 3 kolory floksów, bo jak bez tego wiejski ogródek. Co prawda kilka już rośnie w ogródku, ale od przybytku głowa nie boli. Jest i nowy tojad niebieski. Teraz główkuję gdzie je posadzić. A to dopiero początek szaleństwa.
Muszę przyznać, że jednak koniec zimy ( mam nadzieję ) do pięknych raczej nie należy. Szaro, buro i nieciekawie. Na pewno nie jest to moja ulubiona pora. Pocieszenie, że idzie na lepsze i to co dzień to bliżej.
Tym też sposobem zbliżyliśmy się do końca karnawału - zapustów a tłusty czwartek, który przypadł w minionym tygodniu, był tego początkiem. Dlaczego tłusty? od tłustych biesiad niezwykle hucznie i wesoło obchodzonych. Co prawda w moim przypadku bez biesiad i zabaw hucznych ale za to z innych powodów przyjemnie.
Jak pisał Zygmunt Gloger ( historyk, archeolog, etnograf ) : Tłusty czwartek jest dniem uprzywilejowanym u Polaków do biesiad zapustnych, na których muszą być u możniejszych pączki i chrust czyli faworki, a u ludu reczuchy, pampuchy.....
Przysmakami tłustoczwartkowymi były też bałabuchy czyli pszenne bułeczki polane roztopioną słoniną ze skwarkami, hreczuszki, oładki, raczuchy - placki wypiekane z gryczanej mąki, plińce i słodkie racuchy.
Powiedział nam Bartek, że dziś tłusty czwartek; myśmy uwierzyli, pączków nasmażyli
Ja uwierzyłam ale nie nasmażyłam i nie grzeszyłam pączkowo - chrustowo ze względu na dietę o której wcześniej pisałam. Ale, żeby nie było mi przykro obiecałam sobie, że w przyszłym roku sama ( po raz pierwszy ) upiekę pączki, a może i chrust i od razu lepiej się poczułam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz