Właśnie wróciłam z wędrówki po cmentarzach i grobach bliskich i tak sobie pomyślałam, że pewnie nie zaszkodzi w takim dniu kilka słów o tym skąd się wzięła taka tradycja.
Chrześcijański obrzęd Zaduszek powstał w 988 r. za sprawą opata Odilona z Cluny, który polecił, by w klasztorach odprawiano msze za zmarłych. Była to forma usankcjonowania przez Kościół, praktykowanych od dawna pośród ludu odwiecznych zwyczajów pogańskich i zaduszkowych obrzędów i nadania im chrześcijańskiego charakteru. Wkrótce zwyczaj ten zaczęto naśladować a święto zatwierdził ostatecznie w 999 r. papież Sylwester II.
Święto to wywodzi się z odległych przedchrześcijańskich czasów. Bardzo długo kontynuowano prastare zwyczaje i formy obrzędowości. W Polsce jeszcze w XIX w. zgodnie ze starym zwyczajem, rzucano na mogiły świeżo ułamane z drzew gałązki jako symbol dorzucania drewna podczas palenia zwłok w czasach pogańskich..
Do istoty zaduszkowych obrzędów od wieków należały dwa główne elementy; karmienie dusz i palenie ogni. Ich sensem była głęboka wiara w istnienie duszy i życia pozagrobowego.
Karmienie dusz to obrzęd polegający na składaniu na grobach sutych ofiar z jadła i napoju, oraz Dziady, opisane obrazowo przez Adama Mickiewicza ''.... pospólstwo rozumie, iż potrawami, napojami i śpiewami przynosi ulgę duszom czyscowym ''.
Palenie ogni to głęboka wiara, że dusza w tajemniczy sposób uczestniczy w tym, co się dzieje nad grobem i utrzymuje kontakt ze światem żywych. Dlatego ognie początkowo rozpalano na rozstajach aby służyły wędrującym duszom do ogrzania się i oświetlenia drogi. Około XV - XVI w. zwyczaj rozpalania ognisk przeniesiono w pobliże grobów. Wspomnieniem tego zwyczaju jest dziś palenie zniczy.
W Polsce obchody kościelnych Zaduszek pojawiły się na przestrzeni XIV i XV w. Niezależnie od przemian zachodzących w obrzędach zaduszkowych, sens ich pozostał niezmienny. Jest on świadectwem naszej pamięci, o tych którzy odeszli.
Dla mnie jako genealożki - amatorki ta pamięć ma szczególny charakter i to nie tylko świąteczny. W moich poszukiwaniach często zastanawiam się gdzie spoczywają moi dalsi antenaci? bo właściwe żaden fizyczny ślad po nich nie został oprócz zapisów głównie w starych księgach parafialnych. No i szukam tych śladów i staram się '' wydobyć '' ich z tego zapomnienia, a nie jest to łatwe. Można powiedzieć, że przywracam ich do '' życia " i pamięci. Chociaż nigdy się nie dowiem czegoś więcej o tym jak żyli, jak wyglądali, co czuli, czym się zajmowali i w ogóle jak wyglądał ich dzień powszedni. Tych rzeczy mogę się dowiedzieć w ogólnym wymiarze z zapisów historycznych, ale to jednak nie jest to. Bo historia to pewien zbiór i jak to ze zbiorem bywa jednostka w nim ginie. No chyba, że jest się arystokratą??
To jedno z najstarszych zdjęć jakie mam, a na nim moi pradziadkowie z dziećmi ( m.in dziadkowie ) i wnukami ( m.in. mój tato ) na tle ich domu.
Wg moich wyliczeń zdjęcie zostało zrobione ok 1930 r .
Moja wiedza została zaczerpnięta z ,, Polskie Tradycje Świąteczne ;; Hanna Szymanderska.
Nawiasem mówiąc, fantastyczne wydanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz