Było to 21.02. po raz pierwszy podczas naszego pobytu w Chabaziewie był piękny dzień. Po pierwsze a przede wszystkim wreszcie nie pada ( deszczem ) i świeci słoneczko, niebo bezchmurne a temperatura oscyluje wokół 12 st.C. Mogłam przejść się po ogrodzie i poprzyglądać się przyrodzie budzącej się do życia.
I co zaobserwowałam; bez pęcznieje i lada moment pojawią się listyki, wiciokrzew również postanowił rozpocząć wiosenną wegetację no i ten śliczny kwiatuszek, to śnieżyczka. Żeby tylko nie chciała przyjść zima a zwłaszcza mróz.
Ponieważ był tak ładny dzień więc nie mogłam sobie odmówić choć odrobiny pogrzebania w ziemi.
Wyciągnęłam z piwnicy bulwy dalii ( georginii) i kanny. Przeglądnęłam je podzieliłam na mniejsze części i posadziałam w celu podpędzenia. Wykorzystałam do tego doniczki, miednice i inne dostępne pojemniki. Ziemię miałam już przygotowaną, to ta która została spulchniona przez krety, teraz została przynajmniej częśćowo zużyta .
A kilka dni później ( 24.02. ) kolejna niespodzianka tym razem taka:
Kiedyś sprawdzały się przysłowia ; luty szykuj buty, w marcu jak w garncu i kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy trochę lata. Jak w takim razie potraktować koniec lutego w tym roku? Czy to już pogoda kwietniowa i dwa miesiące przesunęła nam się wiosna z przysłowia?
Dzięki tym postom i zapisanym obserwacjom pogodowym będę mogła np. za rok ustalić czy to są już prawidła czy tylko wynik jakiegoś kaprysu pogodowego.
W tym okresie temperatura jest bardzo zmienna. Ma to swoje plusy i minusy :)
OdpowiedzUsuń