Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

niedziela, 6 marca 2016

Mój ser koryciński i nie tylko

No wreszcie pogoda w sobotę trochę dopisała i pobiegałam sobie po moim Chabaziewie. Zlikwidowałam wreszcie  krecie kopce,  dzisiaj pada deszcz więc trawka już będzie sobie rosła na równym trawniku .  Nadmiar ziemi wylądował na mojej grządce ziołowej,  jeszcze przy pierwszej okazji zasilę ją kompostem. Oprócz tego przygotowałam do nowego sezonu krzewy, czyli przycięłam budleje, hibiskusy i hortensje . Sekator dość konkretnie dotknął również kolorową wierzbę ( całolistną). Część ściętych gałązek wbiłam w ziemię. O tej porze roku jest mocno wilgotno więc raczej przyjmują się bez problemu.  I tym sposobem czuję się bardzo zadowolona. Można powiedzieć, sezon rozpoczęty.

Podczas biegania po moich włościach  sfotografowałam pięknie kwitnący na zółto oczar:
 


Oprócz prac polowych znalazłam jeszcze czas na wyprodukowanie pysznego sera.


Jak ja to mówię jest to ser dla niecierpliwych, ponieważ robi się go bardzo szybko, a właściwie sam się robi i szybko można go smakować.


Będąc w Chabaziewie kupuję mleko u znajomych rolników, jest to stała ilość - 6 litrów i przystępuję raz albo dwa razy w tygodniu do produkcji tego lub innego sera.
Ser koryciński jest tym, który nie musi leżakować, dojrzewać tylko można go już jeść właściwie zaraz po ocieknięciu. Można go urozmaicać i wprowadzać  różne jego odmiany poprzez zastosowanie różnych ziół lub ich mieszanek. Bardzo fajny pikantny serek jest jak się do niego doda gotowej mieszanki: pomidor - oregano - chili, ja eksperymentowałm również z czosnkiem niedźwiedzim i czarnuszką i na tym nie zamierzam poprzestać. W zasadzie można wykorzystywać wszystkie zioła lub ich mieszanki w zależności od upodobań.
Jedynym utrudnieniem w produkcji jest konieczność zakupu podpuszczki, ale jest to trudność jednorazowa. Raz kupiona wystarcza w amatorskiej produkcji na bardzo długo. Kupić ją można w internecie a ja używam w płynie.

Podstawowy przepis jest taki :

Mleko podgrzewam do ok 35- 38 st.C i dodaję 100 ml. kefiru ( zakupionego w Biedronce Tola ) moż być oczywiście inny ale żeby zwierał żywe kultury bakterii i żadnych sztuczności.
Dokładnie mieszam i dodaję 7 kropli rozpuszczone w wodzie niegazowanej i ponownie chwię mieszam aby dokładnie rozprowadzić dodane składniki. Pozostawiam na około godzinę do ścięcia się mleka.
Po tym czasie zrobił się fajny skrzep, który tnę nożem w kratkę pionowo i pod skosem. Pozostawiam na 5 min i po tym czasie kilka razy mieszam aby lepiej wydzieliła się serwatka. Po około 15 min. zlewam wierzchnią warstwę serwatki a skrzep przenoszę na sito. Sitko mam najprostrze z możliwych, z tworzywa sztucznego, takie które można zawiesić na garnku, bo skrzep chwilę musi ściekać. U mnie trwa to do wieczora ( pracę z serem zaczynam rano ). W międzyczasie robię solankę. 1,5 litra wody zagotowuję z 20 dkg soli . Po wystygnięciu solanki wieczorem wkładam do niej skrzep - ser. Ser powinien w niej pływać. W nocy przekładam ser na drugą stronę. Trwa to około 8 godzin. Wyjmuję ser na kratkę do ocieknięcia. I właściwie można już jeść ale jak postoi troszkę dłużej ( 3 - 4 dni )  będzie miał smak bardziej wyrazisty.

Jeszcze dodam, że jeżeli decyduję się na zioła to dodaję je razem z podpuszczką i kefirem.
Tak wygląda mój serek, tym razem naturalny, na kratce podczas ociekania:
Pierwszym produktem, można powiedzieć ubocznym produkcji sera korocińskiego jest riccota.
Do pozostałej serwatki dodaję 1 litr mleka, podgrzewam do 95 st.C ( nie można dopuścić do zagotowania ) i dodaję sok z 1 cytryny, dobrze mieszam. Ściągam z ognia i po wystudzeniu przelewam na sito wyłożone podwójną gazą. I już delikatny, słodki serek jest gotowy.
Natomiast drugim, przepyszna śmietana, około szklanka, zbieram ją przed przystąpieniem do pracy.

Podsumowując :  i tak za niewielkie pieniądze mamy zdrowy około kilogramowy serek, riccotę i śmietanę oraz mnóstwo frajdy.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz