No może niezupełnie ale to i tak szmat czasu. Mam tutaj na myśli absolutorium, ale 40 - lat temu na pewno byliśmy w połowie wspaniałego okresu czyli studiów. Może wówczas tak nam się nie wydawało, bo nauka, stres, kolokwia, egzaminy, zaliczenia ale z perspektywy czasu był to niezaprzeczalnie beztroski i piękny czas.
Dokładnie po 38 latach w dniu 11 marca ( sobota ) dwie operatywne Basie zorganizowały spotkanie ( i chwała im za to ) naszego rocznika, Ekonomii UMCS, wtedy jeszcze była to Filia w Rzeszowie. Jak by tu nie patrzeć to czas dość odległy, niektóre osoby nie spotkały się od okresu studiów więc trudno było się w pierwszej chwili rozpoznać, ale wystarczyła chwila i wszyscy poczuliśmy się jak starzy dobrzy znajomi.
Tak jak 38 lat temu byliśmy piękni i młodzi tak teraz pozostało tylko to pierwsze.
Nie było nas dużo bo trzynaście osób ale jak na początek ta kameralna ilość okazała się w sam raz.
Zmieściliśmy się przy dwóch złączonych okrągłych stołach, każdy każdego widział, każdy każdego słyszał choć zdarzała się i kakofonia słowna. Ale to dobrze, po prostu mieliśmy dużo do powiedzenia.
Oczywiście nie mogło się obyć bez dyżurnych tematów czyli; dzieci, wnuków, spraw zawodowych i mniej czy bardziej osobistych.
Najbardziej utkwiło mi w pamięci opowiadanie koleżanki; jak to Jej babcia wznosiła modły aby trafił się jej dobry mąż i to możliwie szybko. A na pytanie; ile lat miałaś wychodząc za mąż, padła odpowiedź; dwadzieścia pięć. A my w ryk. Ale tak na poważne, takie były to czasy zwłaszcza w małych miejscowościach, nie było znane określenie singielka tylko stara panna.
Ale najwięcej czasu zajęło nam przypominanie i spisywanie kolejnych osób a było się nad czym wysilać. Na roku było nas ponad 100 '' sztuk '', a nasz wynik zamknął się cyfrą pięćdziesiąt. Czyli skleroza jeszcze nas całkiem nie ogarnęła 😉. To wspaniały wynik, teraz trzeba będzie próbować namierzyć te osoby i zaprosić na kolejne spotkanie. Bo zgodnie ustaliliśmy, że na tym nie koniec integracji. Kolejny termin ustalony jest na czerwiec a potem wrzesień. Jak tak dalej pójdzie to w ogóle nie będziemy się rozstawać w myśl zasady; w miarę jedzenia apetyt rośnie. A totalna feta zapowiada się na rok 2019, czyli okrągłe czterdziestolecie absolutorium.
Ale co to by było za spotkanie bez wspomnień, a było co wspominać.
Począwszy od praktyk, które były obowiązkowe. Już przed rozpoczęciem studiów musieliśmy odbyć miesięczną praktykę i to pracując na trzy zmiany w rzeszowskiej Fabryce Przetwórstwa Owocowo - Warzywnego ALIMA. W moim przypadku akurat tak się złożyło, że Alima można powiedzieć była moim pierwszym miejscem pracy ( praktyka ) i ostatnim, w niej ukończyłam życie zawodowe.
Ale to nie wszystko, jeżeli chodzi o praktyki, bo i w trakcie studiów na wakacjach również błąkaliśmy się po różnych zakładach pracy i patrzyliśmy aby jak najprędzej niezauważenie czmychnąć.
Zajęcia dydaktyczne to kolejny temat morze jeśli chodzi o wspomnienia. A były różne mniej lub bardziej zabawne sytuacje, oczywiście z perspektywy czasu, bo wcale nie było nam wówczas tak wesoło.
Np. był taki przedmiot jak matematyka i prowadzący ustrzelał delikwenta ( czyli studenta ) rzutem kredy. Trafiony - zatopiony i do tablicy.
Inny egzaminator miał słabość do koloru niebieskiego. Więc na korytarzu przed egzaminem w roli głównej był kolor blue. No takie sobie dziwactwa, ale jakby ich nie było o ile smutniejszy byłby świat.
Wróciwszy po imprezie do domu skupiłam się na poszukiwaniu zdjęć z tamtego okresu i niestety nie mam tego za wiele. A szkoda. Widocznie w tamtym okresie nie było to takie istotne więc kto by sobie głowę zawracał zdjęciami. Ale może po kolejnych spotkaniach coś się uda uzbierać???
Mnie się to udało na tyle :
- gwiazdy ( niestety nie wszystkie ) z zespołu tańca nowoczesnego na tzw. warsztatach artystycznych bodajże w Rożnowie:
- jakaś dyskoteka chyba z tych samych warsztatów:
- no i jakaś wesoła imprezka w bliżej niezidentyfikowanym miejscu ( para po lewej to ja z mężem ):
Tak, że oprócz nauki, albo przede wszystkim, też fajnie bawiliśmy się. Zdjęcia zostały wykonane w latach 1977-1978.
PS; Kochani, namawiam do pisania komentarzy, uwag , wspomnień. Nie mam pojęcia ale może da się wkleić zdjęcia ? A może by tak utworzyć grupę na FB?????
Zdjęcie nr 1, i co ? łezka w oku bo nic tak nie wzrusz jak efekt upływającego czasu. Aniu, siedzę nad Tobą na tym kamieniu i tak myślę, że dzisiaj nie było by to możliwe.Ale radość ze spotkania jest tym większa, że po tylu latach udało się. Z determinacją, uporem i konsekwencją skorpiona ( to mój znak) przy równie zaangażowanym zapale Basi ( to ta druga) nie odpuszczałyśmy. Ja z wieloma z Was miałam przez ten czas kontakt choć okazjonalny ale jak widać bardzo ważny.Teraz czekam na kolejne spotkanie a nie tracąc czasu już odszukuję kontakty z następnymi osobami.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia. Basia Balogh ( Hnatko )
Och! Renatko! Super to napisałaś i ujęłaś i to tak błyskawicznie po b.b.b. udanej imprezie. Mimo, że było nas, nazwijmy to "szczęśliwa trzynastka" to i tak, jak na pierwsze spotkanie po tylu latach uważam za bardzo dobry wynik.Oczywiście będzie "ciąg dalszy" - obiecuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i do zobaczenia.Barbara B.