Witam w Chabaziewie

Witam w Chabaziewie

niedziela, 23 lipca 2017

Róże pnące i pachnące

Pomyślałam sobie, że trochę się pochwalę moimi różami. Teraz akurat przypada ich najpiękniejsze kwitnienie, więc szkoda by było aby nie pozostał po nich żaden pisany i wizualny ślad.


Te róże dostałam po sąsiedzku a rosły one przy starym, drewnianym, pustym domku. Stąd moje domniemanie, że są to stare odmiany. Różowa przepięknie pachnie a czerwona ma niesamowite kwiaty. Płatki lekko się odwijają do spodu i są pokryte jakby delikatną skórzaną powłoką. Takich nigdzie wcześniej nie widziałam. Dotykając je ma się wrażenie, że ma się kontakt z jakimś miłym, mechatkiem.

Ta różyczka o drobnych, zebranych w małe bukieciki kwiatuszkach rośnie przy pergoli. I jeszcze w roku ubiegłym była na niej upięta. Na wiosnę wyglądała fatalnie, tak jakby przemarzła albo się zestarzała. A dobrych kilka lat już ma. Bardzo długo nie brała się do życia, pędy miała suche, więc mocno ją przycięłam. Właściwie została tylko jedna gałązka. A ona tak pięknie już zdążyła się rozrosnąć. Dobrze, że nie zadziałałam bardziej zdecydowanie.


To fakt, jak widać, przeważają kolory różowe i czerwone w moim ogrodzie. Są zdecydowanie najbardziej popularne i nie dziwota. To one wprowadzają do każdego ogrodu mocne akcenty i stwarzają niekiedy tło dla innych kolorów i powodują, że są bardziej widoczne. Tak jak tutaj żółta róża ślicznie komponuje się na tle czerwieni i jest jakby bardziej widoczna.

Na koniec zostawiłam same rarytasy. Ta różowa z żółtym środkiem.


Biała dla mnie jest bardzo ważna, ponieważ jest ona w zdecydowanej mniejszości.

No i dwukolorowa; różowo - żółta mi się trafiła i co roku zachwycam się jej niesamowitymi kwiatami.

Właściwie trudno jest mi  powiedzieć jakie stanowisko preferują róże. Ponoć są to kwiaty pełnego słońca, ale u mnie rosną one i w pełnym słońcu i w półcieniu i w zasadzie nie widzę aby któreś z tych stanowisk było preferowane. Nie próbowałam sadzić ich tylko w cieniu bo podejrzewam, że by im to zdecydowanie nie odpowiadało,
Poza tym zauważyłam, że nie należy się śpieszyć z ich wiosennym usuwaniem. W zimie lubią przemarznąć ale od korzeni prawie zawsze wybijają. Tak, że należy uzbroić się w cierpliwość.
Lubią je mszyce i mączniak i na wszelki wypadek zawsze zanim się pojawią pierwsze oznaki pryskam preparatem na mączniaka. A w przypadku mszyc stosuję roztwór czosnku a w tym roku przetestowałam mieszankę wody z Ludwikiem i octem. ( Opakowanie po płynie do mycia okien wody do tego po 2 łyżki Ludwika i octu ) I działa ale należy sprawdzać i dość często powtarzać psikanie, ale za to to sama ekologia.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz