Siedzimy sobie na wsi a ja kombinuję jak umilić Klarze pobyt. Codzienne kiełbaski z ogniska na kolację, świeżutkie bułeczki, spanie w namiocie, huśtanie w hamaku to niektóre z atrakcji pobytu na wsi. W planie spacery wzdłuż pól i lasu.
A spanie w namiocie w sielankowej scenerii, ciszy, w sąsiedztwie kwiatów musi być bajkowe bo trwa do godzin około południowych, nawet poranne pianie kogutów nie jest w stanie go zakłócić ;
No i oczywiście kulinarne dogadzanie; czyli nieodmiennie pizzerinki , http://kocham-wies.blogspot.com/2015/11/nadal-jestem-w-odwiedzinach-u-corki-i.html
i bułeczki czosnkowe, tegoroczny hicior, http://kocham-wies.blogspot.com/2017/04/czas-zaczac.html
i to oczywiście na okrągło.
Ale zbliżała się niedziela i coś by tu wypadało wymyślić niestandardowego. Wpadłąm na pomysł jakiejś regionalnej imprezy, więc zaczęłam grzebać w internecie . Moje próby, a raczej pewnie nieznajomość pobliskich miejscowości nie przyniosły zamierzonego efektu, bo albo coś tam już było albo dopiero się odbędzie. Ale nie ma to jak pomoc sąsiedzka, poszłam na naradę no i znalazło się: Dni Dubiecka. Odległość ok 30 km, czyli w sam raz na popołudniową wycieczkę.
No i była wycieczka ale ......
Ta impreza niestety zawiodła mnie. Spodziewałam się jakichś smakołyków przygotowanych przez Koła Gospodyń Wiejskich czy też stoisk z rękodziełami. A tu nic z tych rzeczy, pustynia kulinarna i atrakcyjna. Bardzo skromnie, właściwie oprócz jednego stoiska z dmuchańcami:
na więcej nie można było liczyć.
Tak, że miała być atrakcja i kolacja a skoczyło się na zakupach w pobliskim sklepie. Zaopatrzone w kiełbaski i takie tam sobie zakupy...., udałyśmy się z powrotem do Chabaziewa na tradycyjną kolację, czyli patyk, kiełbasa i ognisko.
No trudno i tak się zdarza grunt to się na dobre nie zrazić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz