Ale nie w tym potocznym znaczeniu, bo roboty co nie miara. Tym razem w ruch poszły właśnie ogórki i to na różne sposoby.
O tak można podsumować moje wyczyny:
a jest tutaj trzy rodzaje przetworów.
Najpierw został dokonany podział ogórków ze względu na wielkość. I w zależności od tej segregacji zostały odpowiednio zakwalifikowane do rodzaju przetworu.
Duży słój to oczywiście kiszone ogóreczki do bieżącego spożycia wg receptury na opakowaniu gotowej mieszanki ziół i przypraw. Wychodzą zawsze super.
Podobnie wysiliłam się z korniszonami, gotowy zestaw przypraw + woda tylko tym razem z octem i cukrem ( 1 l wody, 150 ml octu, 2,8 dkg soli, 15 dkg cukru. ) Do tego użyłam tych o najmniejszych gabarytach.
Nawet woda po ogórkach się nie marnuje; z kiszonych powstaje zupa ogórkowa a po korniszonach jest wyśmienita do zakwaszenia mięska / sosu.
A trzeci zestaw ( ogórki średnie ) to nowość; ogórki po kozacku, taki znalazłam przepis na; przepisy-aleksandry. blogspot
Zalewa:
- 4 szklanki wody
-1 szklanka octu
- niepełna szklanka cukru
- 3 niepełne łyżki soli, kamiennej niejodowanej
- 5 łyżek musztardy
Składniki na jeden słoik
- niepełna łyżeczka gorczycy
- 3 ziarenka ziela angielskiego
- 3 ząbki czosnku, przecięte na pół, obranego
- baldachy kopru (lepsze są suchsze)
- kilka plasterków obranej marchewki
- ogórków, tyle ile wejdzie , całe lub pokrojone
Zagotować zalewę, do słoiczków powkładać wszystkie składniki, zalać zalewą. Pasteryzować ok 5 -10 min.
No i pora na ogórki największe, które wykorzystałam do mizerii.
Zalewa
- 1 szklanka octu
- 1 szklanka wody
- 5 łyżek cukru
- 1 łyżeczka pieprzu
- 3 łyżki soli
Obrane ogórki poszatkować ( ok 5 kg ). Zagotować zalewę. Zalać ogórki i pozostawić na 4-5 godz, od czasu do czasu mieszając. Po tym czasie przełożyć do słoików i pasteryzować ok 5 - 10 min.
A co w trawie piszczy?
Lato w pełni i wszystko pięknie kwitnie.
a część już zdążyła nawet przekwitnąć, jak powojnik. Malwy jeszcze ładnie się prezentują ale już niedługo, prawdopodobnie zeżre je rdza z którą walczę bezskutecznie od kilku lat. Ale puki co cieszę się pięknymi widokami.
Lawendę też zdążyłam już poprzycinać i kwiaty suszą się w flakonach ;
aby w końcu wylądować w woreczkach zapachowych i przypominać o letnich dniach.
Niuniek również nie narzeka na sielskie klimaty i z chęcią wyleguje się na trawce i wygrzewa kosteczki;
Tak, że wszyscy mają swoje zajęcie zgodne z wypracowanym statusem w rodzinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz