I przyszedł czas na moje cukiernicze, przedświąteczne wyczyny. A zdarzyło się to w wielki piątek, to taka swoista pokuta zważając na moje umiejętności. No ale słowo się rzekło, że wszystko swojskie na Święta, no to do dzieła.
Na pierwszy rzut poszła babka, zwłaszcza że miałam pomocnika, Klarę.
Przepis ten wykorzystuję od kilku lat a zaciekawił mnie w nim jeden składnik a mianowicie oranżada. A babka jako wypiek jest fantastyczna, piekę ją z wnuczką i jest to Jej ulubione ciasto.
A więc jest to babka oranżadowa a przepis kilka lat temu był publikowany w '' Przepisy czytelników''.
No to do rzeczy, składniki:
- 5 jajek,
- 3 szklanki mąki,
- 1,5 szklanki cukru,
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia,
- 1 szklanka oleju,
- 2 łyżki kakao,
- 1 szklanka oranżady,
- 1 opakowanie cukru waniliowego
Białka ( ze szczyptą soli ) ubić mikserem na sztywną pianę. Dodawać cukier, kolejno; po 1 żółtku, mąkę i proszek do pieczenia. Gdy masa będzie jednolita dolać olej, po czym oranżadę.
Ciasto podzielić na 2 części. Do jednej dodać kakao a do drugiej cukier waniliowy. Do formy nakładać na przemian 1 łyżkę jasnej masy i 1 łyżkę ciemnej masy itd.
Piec w temp. 180st.C przez 40 - 60 min ( do suchego patyczka ). I musi się udać, tu nie ma co schrzanić.
I się nie schrzaniło.
Do kolejnych wypieków podchodziłam z większą niepewnością, ale co tam, raz kozie śmierć.
No to do dzieła; przedwojenny cwibak ( z www. kuchennykredens.pl ), właśnie dlatego mi się spodobał, że przepis jest stary taki babciny. Fajnie mówi się ;; babciny;; jak sama przecież jestem babcią i to do kwadratu, ale przecież każdy miał kiedyś babcię👵. Kiedyś moja babcia zawsze na Święta Wielkanocne piekła cwibak a ponadto wszystko co ma w nazwie tradycyjny podoba mi się. Ten jest smakowo można powiedzieć właśnie babciny, dużo bakalii a skórka z pomarańczy daje właśnie ten niezapomniany świąteczny smak dzieciństwa. Jak to się człowiek przy każdej okazji szybko poddaje wspomnieniom.....
- 5 jaj
- tyle mąki, ile ważą 4 jajka (ok 250 g)
- tyle cukru, ile ważą 4 jajka (ok 250 g)
- bakalie w ilości dowolnej (skórka pomarańczowa, posiekane w paski migdały, rodzynki, morele suszone, żurawina)
- cukier puder do przygotowania lukru
Z czterech jaj oddzielić białka od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę.
Żółtka z cukrem ukręcić na kogel mogel. Ubite na puszystą masę żółtka
połączyć jednym całym jajkiem, mąką i dokładnie wymieszać. Dodać pianę z
białek i obtoczone w mące (ważne!) bakalie. Masa powinna być bardzo
gęsta od bakalii.
Ciasto przelać do wysmarowanej masłem i wysypanej mąką keksówki i piec
ok 50 minut w nagrzanym do 180 C piekarniku. Od ok 40 minuty sprawdzamy
drewnianym patyczkiem czy ciasto jest już upieczone. Ciasto przechowywać
pod przykryciem.
Ukoronowaniem moich wypieków był czekoladowy sernik jak z bajki ( z www.aniagotuje.pl ). A co w tym przepisie mnie zauroczyło? Zdjęcie, po prostu dostałam ślinotoku od samego patrzenia. Takie przepysznie czekoladowe i takie po prostu jest. A ponadto bardzo proste i wydaje się małokaloryczne. A ja w tym przypadku postanowiłam dodatkowo poeksperymentować z ksylitolem. To cukier z brzozy, ma około 40% mniej kalorii od zwykłego i tak sobie pomyślałam, że czemu nie spróbować?
Ponieważ przeważającą ilość słodkiego to właśnie ja pochłaniam, w myśl zasady; aby się nie zmarnowało,a ponieważ ostatnio będąc na cudownej diecie ( http://kocham-wies.blogspot.com/2017/02/koniec-z-jo-jo.html ) zrzuciłam 10 kg to szkoda tego zaprzepaścić. Choć ciut mniej kalorii może uda mi się pochłonąć, bo łasuchem nie przestałam być choć teraz tylko raczej od święta.
- 500 g dobrego mielonego twarogu
- 100 g śmietanki 30 %
- 1 serek waniliowy – 200 g
- tabliczka gorzkiej czekolady 60-70% – 100 g
- 3 czubate łyżki kakao
- łyżka mąki/skrobi ziemniaczanej
- 5 łyżek cukru pudru
W rondelku podgrzewałam kakao, śmietankę, cukier puder i pokruszoną czekoladę do czasu aż zrobiła się gładka i jednolita masa.
W misce mieszamy twaróg, z serkiem waniliowym i mąką ziemniaczaną. Dodajemy ciepły krem czekoladowy, dobrze mieszamy np. blenderem.
Formę z masą umieszczamy w piekarniku na środkowej półce i pieczemy 70 min. w temp, 180 st.C.
Aby sernik nie popękał na dno piekarnika wkładamy pojemnik z wodą.
Po upieczeniu pozostawiamy w piekarniku 15 min przy uchylonych drzwiczkach.
Zimny wyjmujemy z formy i obsypujemy czym chcemy; kokosem, orzeszkami, czekoladą itp.
A tu wszystko razem.
Niekwestionowanym zwycięzcą plackowym wg wnuczki Klary została sprawdzona już niejednokrotnie babka.
Jak już piszę o rankingach to hitem okazały się również bułeczki czosnkowe, które piekłam w niedzielny poranek ( przed śniadaniem ) - http://kocham-wies.blogspot.com/2017/04/czas-zaczac.html .
Dla ułatwienia sobie pracy i uniknięcia ewentualnych dodatkowych rozczarowań, wszystkie swoje słodkości piekę w formach silikonowych i mam spokój z przypalaniem, problemami z wyciągnięciem i tym podobnymi niespodziewanymi atrakcjami.
No i nadeszły Święta :
i po Świętach..........................teraz będzie wielkie mrożenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz