Dla mnie jest to okres do wprowadzanie w czyn kolejnych wynalazków tym razem, ogólnie rzecz ujmując, kulinarnych. Bo wiosna i lato to czas na innego rodzaju atrakcje i eksperymenty.
Jeszcze na wiosnę zakupiłam szynkowar, oczywiście w cenie promocyjnej bo takie najbardziej lubię i wreszcie doczekał się swojej inauguracji.
Na pierwszy rzut poszła szynka ( z; przepisy-aleksandry ), która przypadła mi do gustu i stwierdziłam, że będzie dobra na rozpoczęcie mojej zabawy z szynkowarem. I nie pomyliłam się, jest to podobno najlepszy mój wyrób na tą chwilę, co nie znaczy, że poprzednie nie smakowały. Ale fajnie jest jak coś smakuje.
Składniki:
- 1 kg szynki
- 1 łyżka soli peklowej
- 2 łyżki majeranku (można użyć mniej)
- 3-4 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
- 2 liście laurowe
- pół łyżeczki pieprzu
- 1 łyżeczka cukru pudru
- 2 pełne łyżki żelatyny
- 100 ml wrzącej wody
1. Umytą i oczyszczoną z błonek szynkę pokrój w średnią kostkę.
2. Rozpuść we wrzątku żelatynę, Odstaw do przestudzenia.
3. Do płynnej i chłodnej żelatyny dodaj sól peklową, czosnek, pieprz, cukier puder, majeranek.
4. Wlej mieszankę do mięsa i wyrabiaj mięso przez kilka minut. Ma się mocno kleić.
5. Dodaj do mięsa liście laurowe (całe).
6. Przykryj miskę folią spożywczą i wstaw do lodówki na 2 doby. Co parę godzin należy przemieszać mięso).
7. Włóż woreczek (specjalny do parzenia wędlin) do szynkowaru i przełóż do niego mięso. Liście laurowe wyjmij i wyrzuć.
8. Ubij mięso w szynkowarze i zawiąż woreczek, tak, aby nie było powietrza pomiędzy supełkiem a mięsem.
9. Zamknij szynkowar.
10. Szynkowar wkładamy do garnka z zimną wodą (poziom wody ma sięgać ponad 2-3cm ponad poziom mięsa) i podgrzewamy ją do temperatury około 85 stopni. Taką temp. należy utrzymać przez cały czas gotowania, więc dobrze jest zaopatrzyć się w specjalny, kuchenny termometr.
11. Gotujemy około 2 godziny i 20 minut.
12. Wyjmij szynkowar z wody, ale go nie otwieraj! Odstaw do ostudzenia.
13. Zimny szynkowar włóż do lodówki na dobę po czym wyjmij szyneczkę
i koniec.
Teraz można się delektować, pięknie pachnie, tak samo smakuje, bez żadnych niewiadomych dodatków i jak widać roboty nie za wiele.
Tak się rozochociłam, że mam już pomysł na kolejną szyneczkę.
Co prawda trochę cierpię, bo aktualnie ukarałam się za nieplanowany przyrost masy ciała i zadałam sobie dietę, ale co się odwlecze to nie uciecze, więc daję radę.