Na pierwszy rzut poszła poziomka ( fragaria vesca ). Właśnie podczas dzisiejszych zakupów skusiłam się na jej nasiona. Wg. opisu jest to niska, plenna, powtarzajaca owocowanie i odporna na mróz roślinka. Zamierzam ją posadzić docelowo w skrzynkach lub donicach a skrzynki zawiesić np na płocie. Po raz pierwszy wysiewam poziomki i jestem ciekawa zbiorów. Czas pokaże.
Drugi wysiew to bieluń surmikwiat. Z tą roślinką mam już pewne doświadczenie. Po raz pierwszy widziałam ją w kwietnikach w Warszawie około 10 lat temu. Spacerując z malutką Klarą - wnuczką zauważyłam roślinkę, która mnie zachwyciła. Nie znałam jej i nie wiedziałam jak się nazywa. Dopiero po latach zauważyłam ją w sklepie na opakowaniu z nasionami. Okazało się, że jest to odmiana bielunia. Jest mniejsza i jej piękne kwiaty, trąby są wzniesione do góry. Wyhodowałam ją już z nasion w roku ubiegłym ale nie byłam zadowolana w efektów, nie mało w tym mojej winy. Rosła w dużych donicach w pełnym słońcu, niby wszystko ok, ale myślę że główny grzech to za małe nawożenie i za skąpe podlewanie. W roku ubiegłym lato było suche i upalne a ja niestety od czasu do czasu wyjeżdżałam z Chabaziewa i mój biedny bieluń trochę cierpiał i zbuntował się.
W tym roku będę sadzonkę uszczykiwać aby spowodować jej lepsze rozgałęzienie, taką przynajmniej mam nadzieję. Posadzę ją tym razem w ziemi w miejscu lekko zacienionym i bardziej wilgotnym. Zobaczymy co z tego wyjdzie .
I jeszcze jedno spostrzeżenie: należy uważać na ślimaki, bo mimo że jest trująca to ślimaki traktują ją jako przysmak.
Tak wygląda ta piękna roślina , co prawda nie z mojej uprawy ale jako wzór docelowy:
Przy okazji paprania się w ziemi posadziłam jeszcze 4 cebulki amarylisów. Mam je już od kilku lat, po kwitnieniu ścinam łodygę z przekwitłym kwiatem. Rośnie ona sobie jeszcze do sierpnia-września, w tym czasie podlewam ją i od czasu do czasu nawożę, po czym daję jej zaschnąć i przenoszę do piwnicy. W pewnym momencie ( grudzień - styczeń ) cebulki się budzą i wypuszczają zielony fragment. Wówczas przesadzam je do nowej ziemi lekko podlewam i sobie rośną aby po ok 2-3 miesiącach zakwitnąć.
Jedno co nie daje mi spokoju, to do tej pory nie wiem dlaczego nie wszystkie amarylisy zakwitają ?
Teraz wyglądają tak, na razie takie malutkie :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz