No właśnie, cóż to w takim dniu, gdy Sylwestra spędza się na sielskiej wsi, można robić?
Ja myślę, że jest to wspaniały czas na roczne i nie tylko podsumowania i refleksje. Jeszcze wcale nie tak dawno ( tak się przynajmniej wydaje ) organizowaliśmy u siebie w domu imprezy sylwestrowe i nie tylko te. Wówczas szykowało się wystrzałowe kreacje, fajerwerki i bawiło się do białego rana. Był to czas gdy taniec był dla mnie bardzo, bardzo ważny, wręcz jak usłyszałam muzykę to same nogi zaczynały tańczyć. Ale, jak ja to mówię, już się naimprezowałam, natańczyłam i po prostu przestało mnie to już bawić. Co nie znaczy, że osoby w moim wieku nie powinny się bawić. Ja po prostu wybrałam teraz inny, spokojniejszy model życia .
Czas tak szybko leci, coś się kończy ale to nie znaczy, że nadal nie może być ciekawie i fajnie. Teraz jest po prostu inaczej. Gdy jesteśmy młodzi, świat kręci się wokół dzieci, szkoły i pracy, człowiek żyje na innych-wysokich obrotach. Ciągle w jakimś pędzie , ciągle się spieszy aby nie zostać gdzieś z tyłu.
W tym wszystkim dobrze aby jednak nie zapomnieć o sobie i swoich marzeniach. Mnie się udało je zrealizować właśnie dzięki domkowi na wsi. Zawsze wiedziałam, że dzieci dorosną i wyfruną z domu rodzinnego, że kiedyś przyjdzie czas pożegnać się z życiem zawodowym i marzyłam aby czas na emeryturze spędzić właśnie na wsi.
I właśnie teraz przyszedł ten czas, czas na '' zbieranie plonów ''. Życie stało się spokojne, nigdzie się nie śpieszę, nic nie muszę, uwielbiam wnuczki i każdą chwilę z nimi spędzoną, szukam sobie różnych zajęć na które za młodych lat nie miałam czasu ani ochoty, mam dużo wolnego czasu który wypełniam np czytaniem. Sadzę kwiatki, koszę trawniki, przycinam krzewy, zbieram owoce i robię przetwory. Po prostu jestem, jak to się mówi, panią siebie samej.
Spotykamy się od czasu do czasu z przyjaciółmi i znajomymi u nas na wsi . Zawsze staram się przygotować produkty własnej produkcji. Jestem fanką prostego, swojskiego jedzenia. Jak już kiedyś pisałam sama robię wędliny, a w tym roku również rozpoczęłam zabawę z serami.
U zaprzyjaźnionych rolników zakupuję krowie i kozie mleko i po prostu eksperymentuję z serami. Najlepiej wychodzą mi : z mleka krowiego; koryciński i pleśniowy a z koziego; koryciński z różnymi dodatkami. Kiedyś szerzej o tym napiszę.
Oczywiście nigdy u mnie nie może zabraknąć smalczyku z jabłkiem i cebulką podawanego z ogórkami kiszonymi. Palce lizać!!
No i nie może brakować dobrego alkoholu, oczywiście w moim wykonaniu. Od lat robię nalewki, co roku coś nowego ale mam parę sprawdzonych, które powtarzam. W tym roku były to pigwówka, jeżynówka, orzechówka ( wyśmienita na problemy żoładkowe ), aroniówka ( na kłopoty z nadciśnieniem ), z owoców z dzikiego bzu ( na odporność ) i czosnkowa ( na przeziebienie ).
Są również wina, to specjalność mojego męża. Co roku przy mojej sugestii robi dwie dziesięciolitrowe butle wina. co roku inne i niemniej ciekawe. W tym roku były to z kwiatów dzikiego bzu ( lekko musujace ) i z tarki o niepowtarzalnym jakby śliwkowo-wiśniowym smaku.
Oczywiście jestem zaopatrzona w obszerną, fachową literaturę, która daje mi podstawy do eksperymentów. Są to m.in. Encyklopedia domowych wyrobów , wspaniała jest tam wszystko co domorosłego wytwórcę może zainteresować, Domowy wyrób serów, bardzo obszerne i fachowe o serowarstwie, Wielka księga nalewek, Domowy wyrób wędlin i inne .
Ponieważ kocham czytać, jestem stałą czytelniczką biblioteki ale również co miesiąc kupuję jedną albo dwie książki. Bardzo spodobało mi się kupowanie w internecie, można spokojnie przeglądnąć tytuły, spojrzeć na treść i cenę. Kupuję przeważnie w EMPiKu z dostawą do salonu. Właśnie zamówiłam książkę Andrzeja Andrusiewicza ROMANOWOWIE. Już nie mogę się doczekać. Oprócz tego czeka na mnie już książka pani Nowaczyk Poszukiwanie Przodków. Genealogia dla każdego. To jest dla mnie wyzwanie na przyszły rok i chyba również na kolejne.
Tak sobie siedzę w ten ostatni dzień roku i mam uczucia mieszane, bo cieszę się że już mamy wreszcie nowy rok , bo zawsze od tego czasu cieszę się, że do wiosny już niedaleko, dni stają się przecież coraz dłuższe, słoneczko coraz wyżej a z drugiej strony lat przybywa, w moim przypadku stanie się to już w styczniu. Ale i tak cieszę się, bo uwielbiam wiosnę.
Prawdopodobnie już w lutym zacznę bawić się w ogrodniczkę , zresztą jak co roku i zacznę wysiewać kwiatki i szczepić pelargonie ale o tym więcej w odpowiednim czasie.
Troszkę się chyba rozpisałam, ale u mnie tak czasami się zdarza jak się nakręcę ( tak chyba się teraz mówi ). I.... zahaczyłam już o Nowy Rok.
W związku z tym moc najserdeczniejszych życzeń z mojego oszronionego Chabaziewa.
Na szczęście, na zdrowie na ten Nowy Rok,
Niech Wam się rodzi kapusta i groch,
Ziemiaki jak pniaki, groch jak chodaki
A proso abyście nie chodzili boso.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz